sobota, 2 maja 2015

Od Quisy

 Jak na zimę, była dzisiaj piękna pogoda, nie było wprawdzie śniegu, no ale cóż. Nadchodził zmierzch, a mgła otoczyła wszystko dookoła. Miałam wracać do jaskini, gdy nagle zauważyłam małego wilka. Podeszłam w tamtym kierunku. "Chyba zabłądziła" - pomyślałam, odkąd okazało się, że nie mam magii nieba, cała wataha zniknęła.
 - Gdzie twoja mama? - spytałam się małej. Ta nie wiedząc co zrobić siedziała w bezruchu. Miałam wrażenie, że zaraz będzie płakać.  - Choć, zaopiekuję się tobą... - powiedziałam. Nie na co dzień znajdywało się małego wilka bez opieki. W ciszy wędrowałyśmy w stronę mojej jaskini. Gdy doszłyśmy, ujrzałam podziw w oku małej. Wygrzebałam z kąta ciepły koc.
 - Połóż się tutaj. - powiedziałam, najserdeczniej jak umiałam.
 - Dziękuję - wymamrotała i przykryła się kocem. W tym czasie wygrzebałam sarenkę, którą ogrzałam przy rozpalonym ognisku.
 - Jak się nazywasz? - spytałam się, po pół godzinie, podałam jej kawałek sarny, a ona zjadła wszystko za jednym zamachem, uśmiechnęłam się cichaczem.
 - Magia. - odparła odważniej.
 - Połóż się spać, jutro porozmawiamy. - nie wiedziałam jak z nią rozmawiać. Zgasiłam palenisko i odeszłam pod własną pierzynę. Tej nocy nie mogłam zasnąć.  Obudziły mnie promienie nowego słońca. Podeszłam do śpiącej Magii. Usiadłam obok niej i czekałam, aż się obudzi. Miałam tyle pytań...

<Magia dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz